Z przykrością stwierdzam, że film jest słaby. Fantastyczna muzyka, piękne zdjęcia i.... więcej nic. Niestety muzyka i zdjęcia nie uratują filmu bez scenariusza. Chociaż film trwa tylko 84 minuty, to mnie się dłużył. W romansie głównych bohaterów nie ma żadnych emocji. Sceny są tak cięte, że trudno poczuć emocje. Postać grana przez Joanne Kulig to jakoś rozkapryszona i irytująca dziewczyna. Oczywiście nie można mieć pretensji do aktorów, oni nie mieli czego grać. Na pochwałę zasługuje tylko Agata Kulesza.
Podsumowując film jest przereklamowany i nudny.
Myślę, że w takim razie spodoba Ci się rozmowa z Marcinem Maseckim na temat muzyki do tego filmu :) http://audycjekulturalne.pl/masecki-zimna-wojna/
Film słaby spodziewałam się czegoś więcej. Dziewczyna grana przez Kulig od samego początku wykorzystuje sytuacje, na przesłuchaniu do zespołu podpina się do dziewczyny jako drugi głos bo sama nie umie tak dobrze śpiewać. Potem przyssywa się do Kota bo zauważyła że mu się spodobała. Z jej strony nie ma miłości,w przeciwieństwie do niego. Ona prześlizguje się jak żmija znajdując w danym momencie najlepsze wyjście z sytuacji. Gdyby go kochała to już w Berlinie by z nim uciekla.
Dokładnie z tym się w pełni zgadzam, trochę mnie też poirytowała scena w ktorej krytykuje tekst francuskiej poetki i ze złością stwierdza że nie będzie śpiewała czegoś takiego a wcześniej dla wodza stalina robiła kółeczka i śpiewała tą płaską propagandę że aż jej się uszy trzęsły. Nie podbiła mojego serca, ale to wina osoby piszacej rolę bo Kulig gra bardzo dobrze jednak najmocniej zachwycałbym się rolą Kota i Kuleszy.
Mojego serca też nie. Nie lubię tej postaci, ale przecież nie zawsze musimy kibicować bohaterom, których oglądamy na ekranie. Równocześnie uważam, że rola jest świetnie napisana. My także nie zawsze jesteśmy konsekwentni w podejmowanych decyzjach, nie zawsze też w pełni panujemy nad emocjami, a czasem zdarza nam się mówić coś tylko po to by zrobić komuś przykrość.
Zupełnie niewiarygodny romans jak dla mnie a przez to kiepski film.
Po co ona spała z Michelem? Musiała, żeby wydali płytę? Wiktor był chyba zdziwiony tym albo przysnąłem. Jest sukces no to sru do Polski wracam.
Wypominanie kochanki? No tak, przecież byłam tak fajna i stchórzyłam w Berlinie, ale fochy mogę strzelać. Przecież tylko ohajtałam się w Włochem, no ale nie kościelny to luz... Albo lepiej: zrobiłam to dla Ciebie, jestem w Paryżu, ale wyjadę sobie z powrotem do PL, bo tak!
Albo zrobię sobie dziecko z towarzyszem, bo:
a). wyciągnie mojego Wiktorka i się z nim zabiję... przy okazji dzieciak hmmm no jakoś to będzie
b). będę miała łatwe życie a przy okazji pochleję dobre trunki i pośpiewam sobie
Obojętnie czy a). czy b). to słabo. Nie kupuję tej miłości.
No chyba, że cały ten film to tylko zdjęcia, muzyka, hołd muzyce ludowej (której nie trawię) oraz jechana na komunę - temat rzeka i taki trendy.
Świetnie napisane. Kulig grała rozchwianą emocjonalnie wariatkę. Ciężko było jej dogodzić, cóż pewnie miała taką rolę do zagrania jednak mnie w ogóle nie porwała ta historia. Relacje jakie były między głównymi bohaterami - słabe na maksa.
Piona.
Ostatnie zdanie w punkt.
W ogóle nie czuć i nie widać emocji między nimi głównymi bohaterami . Zula przez cały film, zachowuje się i wygląda jak naburmuszona nastolatka. Film mi się ogólnie w miarę podobał, nie żałuję, że poszłam na niego, ale zdecydowanie nie jest wart tych wszystkich ochów i achów...
Tylko moim zdaniem tu w ogóle nie chodziło o sam romans, i dziwi mnie to że wielu odbiorców tak gorączkowo go szuka.. Są inne filmy o gorącej miłości... Ja poza uczuciem które, specyficzne ale bardzo silne, - było! skupiłam się na różnicy między bohaterami i wewnętrznej walce Zuli, która z jednej strony ma wyrzuty sumienia, że w porę nie uciekła z nim, a z drugiej strony jest o wiele bardziej pewna siebie i swojej tożsamości co wielokrotnie w filmie było podkreślane. Nie było to rozwydrzenie nastolatki, jak krzyczą niektórzy, tylko zmieszanie dumy, poczucie zrobienia kariery tam w komunistycznej Polsce oraz miłości, ale też żalu do uciekiniera/zdrajcy/tego który ją zostawił - "Ja wiem jedno, sama bym bez ciebie nie uciekła". Zula sama nie wie już kto pierwszy popełnił błąd - "co myśmy narobili?" No właśnie... Bardzo ciekawe niełopatologiczne pokazanie miłości życia, która przez to, że niemożliwa wciąż na nowo kiełkuje i przyciąga. Jedyne co odrobinę mnie w filmie zirytowało, to końcowa decyzja bohaterów. Mogło zostać więcej niedopowiedzenia co do ich dalszych losów.
Ja nie szukam na siłę romansu, ja szukam na siłę konsekwencji decyzji, a jeśli ich nie ma to wg mnie dla mnie jest to słabe.
Bo jeśli na siłę dopisywać logikę, to każdemu filmowi można dopisać 10 różnych usprawiedliwień/zakończeń*, a chyba nie o to chodzi. To tak jak z "fanbojami" jakiegoś serialu czy filmu, będą bronić na bij zabij, bo coś tam coś tam.
Ja nie mówię, że Ty taka jesteś, ale dla mnie jest to film średni i już prawie o nim zapomniałem :) Nie kojarzę tych cytatów, bo zapomniałem je już :)
FAJNIE, że tak wielu osobom SIĘ PODOBAŁ. Amen
Pozdrawiam :)
*no bo autor zrobił to tak, żeby każdy myślał tak i tak, a jak nie rozumie, to znaczy że gópi - abstrahując od tego filmu to dla mnie Twin Peaks ostatni sezon to kicz, a dla innych arcydzieło, coś jak z Eraserhead - i dobrze, niech tak jest, subiektywizm
Ja oglądałam film w weekend i dlatego wszystko jeszcze na świeżo pamiętam ;) bronić - nie bronię, znajduję się po prostu w gronie tych, którym film się podobał, w jakiś sposób trafił do mnie. I tak, zgadzam się - dobrze, że mamy różne gusta. A pokusiłam się w końcu o obejrzenie ZW w sumie z ciekawości i bez jakiegokolwiek nastawienia, dzień wcześniej natknęłam sięna oscarową Romę, która wprost wiała dla mnie nudą i dłużyznami. Może w kontraście do tego "dzieła" ZW wypadła tak dobrze.
Dokładnie i w samo sedno! Nuda i bzdura , jakich dawno nie widziałam. Rozczarowanie!!!
Mogę tylko potwierdzić Twoje zdanie. Dobre zdjęcia i muzyka. Historia miłości świetnego kompozytora, który w wolnych chwilach gra Chopina do jakiejś pretensjonalnej, wyrachowanej prostaczki jest totalnie niewiarygodna. Gdyby Wiktora grał jakiś mało atrakcyjny i odpychajacy aktor to może... Kopniak Pawlikowskiemu należy się za źle napisaną i krótką rolę Kuleszy. Ogólnie film mocno przereklamowany. Finał historii przemilcze.
Racja. Powiedzieć "flaki z olejem" to nic nie powiedzieć. Nuda, nic się nie dzieje, dialogi niedobre, bardzo niedobre dialogi są
Skąd tak wysoka ocena lobby żydowskie?
Gdyby obywatele PRL pojechali ot tak sobie do paryża do nikt by nie wrócił
To pewnie jeszcze za gnIdę.. czekam, aż Pawlikowski nakręci coś o Wolińskiej, Morelu, Różańskim, Krwawej Julii Brystygier, itd.... Wtedy na pewno nie będzie nudy..
Doskonałe podsumowanie, mnie również ten film wynudził niesamowicie, a na napisy końcowe czekałem z większym zniecierpliwieniem, niż przy wersji rozszerzonej "Powrotu Króla".
Scenariusz to nie jest najważniejsza rzecz w filmie. Już samymi zdjęciami można doskonale opowiadać historie. Akurat uważam, że „ucięte” sceny to zaleta Zimnej Wojny. Ten film nie próbuje nas przytłoczyć melodramatem, nie eksploatuje tej historii do granicy znudzenia. I dlaczego wadą filmu miałby być charakter głównej bohaterki? Naprawdę nie ma takich kobiet?
Film może doskonale opowiadać historię zdjęciami, bo kino zaczęła się od obrazu. Jednak obecnie w kinie wykorzystuje się obraz, scenariusz i dialogi, jeśli któryś z tych elementów jest kiepski, to ma wpływ na cały film. Oczywiście, że są takie kobiety jak Zula, ale dla mnie ta postać jest tak nieciekawe, że nie widziałam powodu, aby stała się bohaterką filmu. Chociaż nie jestem miłośniczką kina Pawlikowskiego ("Ida" również mnie nie zachwyciła), to jednak bardzo kibicuję jego filmom i aktorom w walce o nagrody. Uważam, że niedoceniony jest Tomasz Kot, jego rola i gra była ciekawsza niż to co zaprezentowała Joanna Kulig.
Wszystko jest w filmie ważne. Pewne elementy mogą przeważać, ale obiektywnie rzecz biorąc film na miarę arcydzieła powinien mieć większość elementów na co najmniej 8/10.
Można opowiadać historię zdjęciami, ale to nie znaczy, że można zignorować scenariusz. A tu niestety zimna wojna trochę niedomaga. Relacja bohaterów jest moim zdaniem bardzo mało wiarygodna. Co do postaci granej przez Kulig, tak są takie kobiety. Nie zmienia to jednak faktu, że w filmie jest irytująca. Są też ludzie, którzy całymi dniami nic nie robią i siedzą tylko przy komputerze. Nie znaczy to jednak, że wrzucając taką postać do filmu będzie wszystko dobrze. A jak ja mam niby kibicować głównym bohaterom i temu by ch związek przetrwał, gdy główna bohaterka mnie irytuje i życzyłbym sobie, by zniknęła z ekranu.
niestety musze się z Tobą zgodzić. Czarno-biały (nie ma co ukrywać, że główny - hm..., jedyny - atut tego filmu, to właśnie zdjęcia) romans, fabularnie nieskładny o rozkapryszonej wokalistce. Dla mnie nudny, niec nie wnoszący do próby opowiedzenia historii Polski powojennej. Jako romans (dramat) też się to nie klei. Glówna bohaterka antypatyczna, taki bachor, który nie wie czego chce, a na koniec porzuca wszystko (w tym własne dziecko), bo jednak kocha Wiktora, żeby w końcu popełnić z nim samobójstwo (coś tam łyknęli na tej ławeczce). Taka miłość.... Ujdzie, ale żeby toto na oskara zasługiwało...
Widzis Krzysiu ale z tego co ten caly przereklamowany rezyser pokazal to jednak nie bylo samobojstwo. Te tabletki to byly jakies cukierki i tyle bo przeciez wyraznie przezyli i logiczne jest ze gdyby lykneli taka ilosc syfu to nie dali by rady dojechac autobusem a gdzie tam jakies przesiadywanie na lawce a potem kolejne spacery...
Zgadzam sie w 100%!!! Wczoraj obejzalem ten film i mam te same odczucia co Ty. Jest to najbardziej przereklamowany polski film roku 2018 i zasluguje na oscara za zdjecia ale oscar za rezyserie i dla najl.filmu nieanglojezycznego to jest jakas kpina!!! Mam nadzieje ze to wlasnie ROMA dostanie oscara dla najl.filmu nieanglojezycznego. Musimy byc obiektywni i tyle...
Sądziłem, że na filmwebie będą tylko peany zachwytu i tylko ja magii tego filmu nie chwytam, a tutaj proszę - nie jestem sam w przekonaniu, że film jest przeciętny. Zdjęcia, muzyka, aura zachodnich miast i kontrast PRL - walory niepodważalne. Sama zaś historia, dialogi, konstrukcja postaci i scenariusz niestety do mnie nie przemawiają. Zawiodłem się.
To chyba jesteś na filmwebie od kilku dni. Na forum w 90% udzielają się ludzie którym się nie podobało. Nie ma w tym nic dziwnego. Ludzie którym jakiś film się podobał nie chcą pisać z ludźmi którzy z góry zakładają że wiedzą lepiej od wszystkich jak np. autorka tego tematu.
OMG. Myślałem, że tylko ja si.ę nudziłem. Kiedy wjechały napisy końcowe, zdobyłem się już tylko na "Wreszcie!". Nawet mojej dziewczynie średnio się podobało.
Pełna zgoda...A do tego J kulig kompletnie nie mogłem zrozumieć. Jak dla mnie mówi bardzo niewyraźnie....
Tak. Aktorstwo Kulig jest słabe (no, przeciętne), a dykcja jeszcze gorsza. Zabawne, chwilę później widziałem jakiś odcinek Czterdziestolatka, akcja na budowie, wśród samochodów i miejskiego hałasu - doskonale słychać i można zrozumieć każde słowo aktorów (to raczej nie były postsynchrony). Ot takie porównanie dykcji aktorów sprzed 40-50 lat z dzisiejszymi.
W pełni się z Tobą zgadzam. Jakiekolwiek nominacje do nagród dla tego filmu to, moim zdaniem, totalne nieporozumienie. Zero fabuły, tragiczna gra aktorska...Przykro mi, ale to jest dno DNA...:(
"Film nie ma scenariusza" - To zdanie zrobiło mi dzień.
Uwielbiam takich teoretyków kina.
Lepiej nie można tego ująć. W zasadzie dałem ocenę 6 jedynie za wspaniałe zdjęcia, polski folklor, muzykę oraz znakomitą grę. Sama fabuła filmu... nie porusza. W żaden sposób. Może po "Idzie" miałem zbyt wysokie oczekiwania.
Zgadzam się w 100%, osobiście film obejrzałam głównie z ciekawości, zachęcania przez znajomych i wszystkich tych" achów i ochów" wylewanych z mediów...i okazał się to wielką KLAPĄ.Juz od dawna nie nudzialam sie tak jak na tym filmie. To zwykly banał Zastanawiam się tylko czy ten film jest dla widza czy dla pseudo znawcy wielkiego kina,ten pierwszy męczy się z nudów oglądając to rezreklamowane dzieło, pozostali wzdychaja z zachwytu bo tak wypada skoro jesteś znawcą. Idealnie na takie aktualne polskie hity tego typu pasuje to film Nietykalni gdzie znawcy sztuki zachwycają się obrazem niewiele wartym ale ma bazgroły więc to musi być arcydzieło.Porażka i jeszcze raz porażka stracony czas.