Tematyka, spowodowała u mnie początkowe zniechęcenie, związane z przewidywanym skupieniem na dramatyzmie, na dłuższą metę męczącym. Otrzymałem coś odwrotnego, gdyż w pokoju, który jest swoistym centrum filmu, wewnątrz szpitala, z biegiem filmu zostaje wytworzona taka atmosfera, że po seansie czuję się jakbym siedział tam z głównymi bohaterami całe miesiące i znał ten pokój na wylot. Odebrałem ten film jako manifest, by docenić to, że mamy zdrowe nogi, bo my się nad tym nie zastanawiamy, a chłopaki z tego pokoju owszem (scena, gdy Joel przychodzi do pokoju Vernona). Mimo to, super, że chłopaki potrafili się nieźle bawić (napad na telefonistów, mimo, że miał poważną pobudkę, to wzbudzał uśmiech czy wypad na striptizerki). Mamy również motyw kobiety zakochanej po uszy (świetna Helen Hunt) w jednym z poszkodowanych bohaterów, mogący zasugerować, jak bardzo, tutaj akurat swoista niedostępność działa na kobiety. Najlepiej wypada Wesley Snipes i jego super opowieść o Annabelle Lee.
Zapraszam do dyskusji każdego, kto ma coś do powiedzenia :)