Stąd film nudnawy i banalny bardzo.
Niestety zgadzam się. Tylko 3. epizod, no może 2. też, był warty uwagi.
1. epizod - szablon bez polotu.
4. - jakiś szkic, bez pomysłu?
5. - kompletna porażka. Łzawy banał na schemacie.
bliżej temu filmowi do przesłodzonego kina familijnego niż choćby średniego dramatu. Dostrzegłem dwa wspólne mianowniki (wyłączając film o córce opiekującej się chorą matką). Jeden - postać prawniczki, drugi - czarni mentorzy/terapeuci i ich biali pacjenci,; w ostatnim epizodzie czarna kobieta pokrzywdzona przez białego. Epizod dotyczący parentyfikacji 6/10, pozostałe 3/10. Stąd średnia 4.