Nigdy nie byłem na Górnym Śląsku. Za każdym razem jednak, gdy oglądam „Perłę w koronie”, bądź „Sól ziemi czarnej” mam ochotę wpakować się w pociąg i ruszyć do tej odmalowanej przez Kutza baśniowej i egzotycznej krainy. Śląsk w jego filmach to zaginiony świat patriarchalnego Porządku, etosu Pracy, Harmonii życia codziennego... Pokazywanie na ekranie tych wartości byłoby zapewne niestrawne, gdyby nie odrealniający, poetycki nastrój oraz humor i ironia, którymi reżyser przesączył swoje obrazy. Jego Ślązacy, to z jednej strony pełnokrwiści ludzie, z drugiej – uproszczone figurki, karykatury właściwie, do których autor odnosi się jednak z nieskrywaną sympatią.
„Sól ziemi czarnej” można by określić próbą uchwycenia śląskiej tożsamości, „Perłę w koronie” – śląskiego charakteru. Oba filmy wkraczają jednocześnie w wymiar uniwersalny – właśnie dzięki poetyzacji i odwołaniom do archetypów. Gdybym miał wybierać nieznacznie wyżej postawiłbym pierwszą część tryptyku. Wypada tylko żałować, że część trzecia („Paciorki jednego różańca”) wypadła tak znacznie poniżej poziomu.
Każdemu polecam zapoznanie się z pierwszą i/lub drugą częścią tej pięknej opowieści.
P.S. Jeszcze zasłyszana a n e g d o t a:
W „Perle w koronie” grało sporo amatorów. Przede wszystkim Łucja Kowalik w roli żony Jasia. Znaleziono ją po długich poszukiwaniach i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jej mąż – podobno jakiś strasznie wielki Ślązak, który był cały czas na planie i którego wszyscy się bali.
Scenariusz przewidywał jedną rozbieraną scenę łóżkową. Łucja Kowalik uparła się, że się nie rozbierze. Nakazał jej to dopiero... mąż! Największy problem wynikł jednak później, gdyż dziewczyna tak dobrze poczuła się nago, że za żadne skarby nie chciała się z powrotem ubrać.
dzieki za B. ciekawa opinie! i zapraszam na Gorny Slask - szczegolnie zielony i czarny, choc bialy tez moze Cie zaciekawic!
pozdrawiam!
Górny Śląsk jest wspaniały, ale tereny, na których kręcono zdjęcia znacznie się zmieniły. W Szopienicach nie ma już hałdy, ale architektoniczne i pogórnicze "perełki" można jeszcze znaleźć.
to niestety muszę wybić, bo ja akurat nie znoszę śląska... chociaż na nim mieszkam. W sobotę wybieram się na ten film do kina, no zobaczymy co z tego będzie :)
Śląsk jest ciekawy, mieszkam na Górnym Śląsku, ale nie w GOP, ale czasami jeżdżę do GOP na... wycieczki, równie blisko mam w góry, ale czasami wybieram GOP, dojechałem kiedyś do dzielnicy Zabrza - Mikulczyc, zobaczyłem tam taki kościół drewniany protestancki, opuszczoną stację kolejową, wszedłem do mordowni na piwsko, i sobie pieszo wracałem do centrum, dużo drzew po drodze, stawy, opuszczona, nieczynna kopalnia z XIX w., linia kolejowa, a co mnie najbardziej urzeka - domek przy torach, pewnie kiedyś dróżnika, a obok oczywiście gołębnik, jest to urokliwe. Wszędzie są linie kolejowe, stawy, pojedyncze domy lub kolonie budowane dla robotników (to były czasy, właściciele fabryk budowali domy dla robotników w XIX w., ale sami mieszkali w pałacach, niektóre z tych pałaców, mimo, że przeklęte za komuny, zachowały sie w dobrym stanie)
No i dużo, dużo wody jest na Śląsku, Wisła, Odra, pojezierze nawet jest (antropogeniczne, ale jest), stawy oprócz hodowlanych są też powstające w wyniku zapadania się ziemi, to jest raj dla ptaków wodnych i szkoda, ze nikt tego nie chroni, bo podczas przelotów, to na Śląsku właśnie często się zatrzymują, mają gdzie.
Polecam wybrać się do Katowic i wynająć na kilka dni pokój w okolicach Burowca lub Szopienic. Ja tak zrobiłem w miniony weekend i nie żałuję. Początkowo Śląsk wydawał mi się nudny i zupełnie inny niż na kadrach filmów Kutza, a ostatecznie zmieniłem zdanie i wrócę tam już wkrótce. Polecam wizytę w Bielsku-Białej z uwagi na piękny dworzec i kamienice. Również Gliwice mają sporo pięknych budynków.
Nie Łucja Kowalik, tylko Łucja Kowolik. Aktorstwo ją wciągnęło i do 1980 była w zespole Teatru Nowego w Zabrzu, zagrała też epizody w kilku filmach.