Kwintesencja starego dobrego amerykańskiego kina. Rozpisany na dwie godziny dramat obyczajowy, oparty na świetnych kreacjach aktorskich (Angela Lansbury, Robert Preston, Dorothy Maquire, Lee Kinsolving i znakomita Eva Arden!) oraz mocnych dialogach. Momentami dość sentymentalnie, za dużo podkładu muzycznego, ale wyrazistość postaci i ważkość poruszanych treści społecznych (i jakby nie patrzeć - ich uniwersalność) stawia ten film - w mojej opinii - w szeregu najlepszych osiągnięć amerykańskiego kina obyczajowego lat 60-tych. WARTO!