Jak w temacie postanowiłam wyjasnić parę kwestii
1) cóż jest w tym dziwnego, że para z Rosji robotniczego pochodzenia postanowiła wziąc ślub, gdyby był to az tak nie realy happy end to małżeństwo ogólnie było by niespotykanym zjawiskiem na Ziemi
2) otóż zdarzyła się w historii taka dziewczyna która udawała księzniczkę Anastazje, i to tak dobrze, że przekonała do siebie wszystkie ówczesne elity, nieścisłosci tłumacząc zanikiem pamięci, prawdopodobnie dziewczyna pochodziła z Polski
3) prawdziwe zakonczenie tej bajki jest w prologu gdy pada zdanie "nie ujrzałam jej juz nigdy", jeśli ktoś ma problem z interpretowaniem jezyka filmu bajki to za powazniejsze rzeczy niech sie juz nie bierze
4) "najlepszy" tekst który tu słyszłam to, że bajka jest kolorowa i zbyt kolorowa, nasuwa mi to jedno zdanie które uslyszał Mozart " za dużo nut", ludzie jak nie wiecie, że ogladacie bajke to nalezało by wczesniej okładkę przeczytać bo bajka z definicji tak wygląda,nikt chyba nie oczekuje ambitnego scenariusza np. po komedii romantycznej
5) bez sensu zanizacie srednią bo ta bajka jest niesamowicie dobrze i płynnie zrobiona
Zgadzam się z Tobą. Anastazja to najlepszy film animowany jaki kiedykolwiek widziałam.
Zgadzam się, bawi mnie to, kiedy ludzie oceniają bajki tą samą miarą co filmy historyczne, dramaty itd. Bajka ma być bajką! Ma być kolorowa, rozśpiewana, i ze szczęśliwie zakończoną historią miłosną. Inaczej byłaby to już animacja jak obrazy Burtona czy japońskie anime. "Anastazja" jest moim zdaniem doskonałą bajką. Zachwycająca muzyka i ten zimowy, rosyjski klimat...Poezja!
Co do Anastazji Zgadzam się z powyższym w 1000% Jeśli chodzi o japońskie Anime to one też często kończą się szczęśliwie :D
Anime to wcale nie inny typ tylko głównie kreska rysowana według pewnych zasad. Jest dużo pełnometrażowych animców ze studia Ghibli o podobnym TYPIE do Anastazji. Przesłaniu itd.
Że najlepsza bajka? Wcaje bym tego nie powiedział, oglądnąłem już mnustwo pełnometrażówek starych jak i nowych i w dalszym ciągu nic nie przebije Dzielnej Pani Brisby. (oczywiście w moim mniemaniu ponieważ są lepsze motywy przewodnie niż miłość i romanse kobiety i mężczyzny)
Agodzę się, że musical w tej bajce jest na ekstremalnie wysokim poziomie, na pewno na wyższym niż w bajkach Disneya a polskim dublingiem, nie żebym mówił żę te są złe.
całkowita racja! a ile nakręcono bajek gdzie Romeo i Julia żyją długo i szczęśliwie?! i nikt się nie czepia...-.-
Anastazja zawsze pozostanie w moim sercu :)
Przepieknie zrobiona, zachwyca teraz tak samo jak w dziecinstwie. Wzruszajace historia, barwna i perfekcyjna animacja, wspaniale piosenki. Moja ulubiona bajka ;)
Prawda. Irytuje mnie to, że Disneyowskim produkcjom przepuszcza się nieścisłości historczne i nietrzymanie się książkowych pierwowzorów, a "Anastazja" zbiera za to tyle ataków, że głowa boli.
Dokładnie tak, mało która disneyowska bajka trzyba się przekładów, a mimo to wszyscy je kochają
Tak wiem oczywiście, że Anastasia nie jest disneyowska tylko chodzi mi o to, że ludzie czepiają się właśnie jej, a nikt nie krytykuje bajek Disneya
tak na przykład:
-Pocahontas- w rzeczywistości Pocahontas(w sumie żadna Pocahontas, a Matoaka) nie była dorosłą panną, tylko 12-letnią dziewczynką, a John Smith 29-latkiem, i zamiast blond bożyszczem był ciemnowłosym kurduplem bez większego uroku. Poza tym prawdopodobnie plemię Powhatana wcale nie chciało go zabić, a "siłą" wcielić do plemienia. Sama Pocahontas z pewnością nie byłą postacią pierwszoplanową. Przez większość czasu traktowano ja jako taką kartę przetargową między Indianami a kolonizatorami.
Mulan-w wojsku bohaterka posługiwała się nazwiskiem Li Hue, a nie Ping Fa. Jej tożsamości płciowej nie rozpoznał nikt, aż nie przeszła do cywila.
Dzwonnik z Notre Dame- kto czytał, ten wie. Frollo- bohater główny i zdecydowanie nie czarny, sam dzwonnik mało romantyczny, cyganka głupia trzpiotka a nie kobieta wyzwolona, Febus nie rycerz-słońce, a typowa męska szmata. W finale ginie cała ferajna z wyjątkiem Febiego, w bajce- jedynie główny antagonista.
I tak w koło, Macieju...
Chciałam własnie pisać o Pocahontas, a co do Dzwonnika z Notre Dame, gdyby trzymał się książki czyli Katedry Marii Panny w Paryżu, V. Hugo to byłaby to wyjątkowo ponura bajka. Że też nie wspomnę już o nieszczęsnej Śpiacej królewnie, której to oryginalna wersja nie nadawałaby się dla dzieci
Bajka i tak wyszła im dośc ponura. Kolega zwrócił mi uwagę na to, że W BAJCE ksiądz czuje POŻĄDANIE do Esmeraldy! Masakra... jak byłam dzieckiem to nie zwracałam na to uwagi. I fakt - Febus był szmaciarzem.
Matoaka to jej imię plemienne, ale wszyscy ją znali jako Pocahontas, ponieważ tak na nią mówił jej ojciec. Pocahontas znaczy ulubiona córka, anie jak powszechnie się uważa, psotnica. Co do Smitha, to gdy przybył do Wirginiii miał 27 lat. Pocahontas, owszem była postacią pierwszoplanową. I bardzo długo nie była "kartą przetargową", przynajmniej dopóki Smith był gubernatorem (czyli jakoś koniec jesieni 1609).
"Poza tym prawdopodobnie plemię Powhatana wcale nie chciało go zabić, a "siłą" wcielić do plemienia." - no, tutaj są podzielone głosy, ale najprawdopodobniej w ogóle takie zdarzenie nie miało miejsca. Smith napisał o tym dopiero jakieś (o ile się nie mylę) 10 lat później, co podważa autentyczność historii.
John Smith miał być wcielony do plemienia przez specjalny rytuał, trochę taki
"zastraszający" a nie miał być stracony. Dwa- faktycznie lepiej, żeby DZWONNIK Z NOTRE DAMME był taki kolorowy, niż miał się skończyć tak jak film z Hopkinsem.
Pewnie macie rację, ale w ogóle tak na chłopski rozum biorąc temat to przecież co by to byłaby za bajka gdyby twardo trzymała się faktów, w sumie to połowa z takich bajek byłaby w ogóle nie oglądana bo albo zbyt smutne albo zbyt straszne itd.... Więc w sumie bajki nie mogą twardo trzymać się schematów (btw od tego są filmy dokumentalne) przecież one mają być dla dzieci, i moim zdaniem i tak te starsze bajki więcej dawały dzieciom przynajmniej czegoś uczyły i na prawdę były bardzo ładne ;) Żeby nie było nie mówi że wszystkie te co powstają teraz to kicz ale niestety jest ich co raz więcej ;/ Więc tym bardziej BRAWO dla dobrych produkcji.
Masz rację, w sumie świetnie to ujęłaś/eś, a jak dla mnie ta bajka jest jedną z lepszych które widziałam i pamiętam z dzieciństwa dla mnie cudo <3 a swoją drogą to nie wiem czy ta kobieta podająca się za Anastazje nie była przypadkiem Niemką polskiego pochodzenia czy jakoś tal, no ale nie istotne ;) A wracając do bajki, to w zasadzie ona "zaraziła" mnie o ile można tak powiedzieć do tego że tak mega zaczęłam się ogólnie interesować tym tematem (Rasputinem, carem rodziną Romanowów itd.) Polecam bajkę, i zainteresowanie się tematem również ;)
Anna Anderson, bo chyba o niej piszesz, ponoć faktycznie miała jakieś tam polskie powiązania. Polecam Ci (o ile jeszcze na nią nie wpadłaś) książkę "Anna Anderson, czy Anastazja Romanowa?". Mnie też film zainteresował tematyką carskiej Rosji, Romanowów i prawdziwą historią Anastazji i Anny Anderson. Choć miałam 8 czy 9 lat, jak zobaczyłam "Anastazję" w kinie, od razu mnie zainteresowała prawdziwa historia.
Dokładnie tak, chociaż jako dziecko wolałam żyć w tej błogiej nieświadomości że ona jednak przeżyła ;) No fakt że takie bajki na prawdę są potrzebne w sensie żeby pobudzały ciekawość, zainteresowanie się tematem :D Co prawda wiem że to zupełnie inny temat ale jak już piszę to polecam wam bajkę ''Kraina lodu'' na prawdę bajką jest mega ładna (chodzi mi zarówno o wykonanie jak i o tematykę) i wzruszająca i w ogóle <3 :P No i Anya dzięki za info o książce już czytam ;)
Nie ma za co. :) A co do "Krainy Lodu", oglądałam, ale jak dla mnie bez fajerwerków. Widziałam o wiele lepsze animacje. Fabuła dla mnie też jakaś taka oklepana się wydaje. nie powiem, dobry film, ale mało oryginalny.
Mnie sie bardzo podobalo. No i doczekalismy sie pierwszego w bajce disneya libretta. Przewaznie piosenki byly spiwane do siebie jako przemyslenia albo jako "gra wstepna". Natomiast dialogi byly normalne teraz... mamy we Frozen libretto.
Disney wrócił do starej musicalowej formuły: były arie, duety i obowiązkowy chór (troli :P) i dobrze. Lepsze to niż bohaterka która śpiewa na samym początku Piosenkę Głównej Bohaterki, a potem reszta tylko wpleciona w tok akcji. Albo musical, albo nie ot co!
Frozen oklepane? Mało oryginalne? Nie będę się rozpisywać, bo już dużo o tym napisano, ale dawno się z niczym tak nie zgadzałam ;) Najbardziej oryginalny i przy tym dobry film, z tych popularnych. Warto wspomnieć choćby o tym, że "magiczny pocałunek" nie jest pocałunkiem księcia z bajki, tylko siostry. Miłość siostrzana ratuje tę drugą.
Mnie właśnie zastanawiało przez cały film to zdanie: "Nigdy jej już nie ujrzałam" i przez jego większą część byłam poirytowana że są już tak blisko i blisko, a one się nie spotkają. A tu bum, jednak ją zobaczyła. Ba, nawet rozpoznała. Ktoś, kto bardziej zgłębił fakty historyczne wie, jaka była prawda. Ale ktoś, kto ogląda film dla oglądania może poczuć się nieco skołowany. Ot, taka drobna nieścisłość.
Bardziej zagubiona byłam przy scenach z pozytywką. Anastazja dostaje ją od babci w dzień ataku na rodzinę carską i w ten sam dzień ją gubi. Jednak gdy mówi o niej po latach, wspomina, że ta pozytywka usypiała ją do snu, gdy babcia była w Paryżu. Jak to możliwe? :D
Ja się właśnie zastanawiałam, czy to nie było tak, że te sceny na początku są w odstępie kilku lat? Bo to dla mnie też dziwne było :P Jest tam parę nieścisłości, ale to nie bardzo przeszkadza w oglądaniu.
Czyli cały ten czas jak byłam mała żyłam w błędnym myśleniu, że Anastazja to Anastazja? A tak naprawdę to oszustka? Celowa lub nie. Zawsze myślałam, że babcia opisuje wydarzenia z prologu, ale przed całą historią. Nigdy nie pomyślałam, że mogło to być już po caaałym zamieszaniu i niby nasza Ania z bajki tak naprawdę nie jest jej wnuczką. Nie podoba mi się taki wydźwięk mojej ukochanej bajki z dzieciństwa. ;)
Niee, babcia raczej opowiada to w momencie ogłoszenia poszukiwań Anastazji... Opowiada historie i zaczyna szukac w Paryzu itd. Bo w końcu skad Ania miałaby ten łąńcuszke do pozytywki no i w końcu pokolei zaczęła sobia coś tam przypominać. W taką wersję chcę wierzyć :D
Anastazja dostała pozytywkę od babci na balu, na którym pojawił się Rasputin. Powiedział on wtedy, że rzuci na całą ich rodzinę klątwę za dwa tygodnie wszyscy zginą. Babcia w tym czasie wyjechała do Paryża i wtedy Anastazja usypiała przy pozytywce. Potem babcia wraca, ale to wszystko po prostu nie jest pokazane. Scena ataku miała więc miejsce właśnie po tych dwóch tygodniach.